Polmic - FB

archiwum

Stanowisko Związku Kompozytorów Polskich wobec założeń ustawy o otwarciu zasobów publicznych

W ostatnich dniach grudnia 2012 roku Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji udostępniło projekt założeń do ustawy o otwarciu zasobów publicznych.

Projekt ten zakłada upowszechnienie kultury w internecie poprzez przejęcie kulturowych zasobów przez państwo z prawem dalszego obracania tymi zasobami w przypadku finansowego wkładu państwa w powstanie kulturowych zasobów (tekst założeń dostępny jest pod linkiem: http://mac.bip.gov.pl/prawo-i-prace-legislacyjne)

Działanie tak zaprojektowanej ustawy obejmowałoby nieomal cały obszar muzyki z prawami autorskimi, wykonawczymi, producenckimi i wydawniczymi. Związek Kompozytorów Polskich przedstawił Ministerstwu Administracji i Cyfryzacji swoją bardzo krytyczną opinię o założeniach do ustawy. Opinię tę prezentujemy na stronach POLMIC.

Niniejszym prezentujemy ramowe stanowisko Związku Kompozytorów Polskich wobec założeń ustawy o otwarciu zasobów publicznych. Nasze stanowisko obejmuje różne aspekty: prawne, finansowe, społeczne i polityczne. Stanowisko ZKP jest krytyczne wobec założeń do ustawy.

Ma to miejsce z następujących powodów:
 

1. nieuzasadnionego dołączenia zasobów kulturowych do unijnego postulatu dostępu do zasobów administracyjnych;

2. odmiennej natury zasobów kulturowych od zasobów administracyjnych, edukacyjnych i naukowych oraz wewnętrznego zróżnicowania samych zasobów kulturowych. Nie pozwala to na wspólna regulację ustawową obejmującą zasoby kulturowe i inne, zaś założenia do ustawy taką wspólna regulację przewidują;

3. regulacja dotycząca samych zasobów kulturowych powinna uwzględniać wyżej przywołane ich zróżnicownie i odmienne charakterystyki ekonomiczne, w muzyce mające miejsce np. pomiędzy twórczością w zakresie małych i dużych form, wykonastwem muzycznym form kameralnych a orkiestrowych, polem nagraniowym i wydawnczym, książką a nutami;

4. doniosłych skutków finansowych dla polskich środowisk kreatywnych na skutek spodziewanego zmniejszenia się dochodów wydawców i producentów oraz obniżenia ich potencji kreatywnej; podobnie obniżenia dochodów autorów i wykonawców chronionego repertuaru na skutek redukcji dochodów z tytułu tantiem;

5. braku potrzeby i kulturowej szkodliwości ustawy przewidzianej założeniami. Kulturowe cele nie zostaną osiągnięte, co da się odczuć w szczególności w dłuższej perspektywie czasowej. Cele te są w dużej mierze możliwe do osiągnięcia sposób znacznie lepiej zharmonizowany z obowiązującym prawem, o czym dalej w niniejszej opinii;

6. braku obliczeń spodziewanych skutków ekonomiczno-finansowych wprowadzenia ustawy w życie;

7. prawdopodobieństwa, że w wyniku wprowadzenia założeń do ustawy w życie dalszej pauperyzacja dotknie polskie środowiska kreatywne, w ostatnich latach ekonomicznie dotknięte już m.in. poprzez upadek aktywności kulturowej publicznych mediów, wysokie stawki podatku VAT w kulturze rzutujące na cenę produkcji kultury i dostępu do niej, zniesienie części zakresu działania zryczałtowanych kosztów uzyskania, zaś w najbliższej przyszłości przez możliwe przyjęcie ustawy o Świadczeniu Usług Drogą Elektroniczną wraz z jej skutkami przesuwającymi środki z sektora kreatywnego do internetowych pośredników;

8. w wyniku wprowadzenia założeń do ustawy w życie spodziewanego obniżenia konkurencyjności polskich środowisk kreatywnych w konfrontacji z zagranicą;

9. nieuzasadnionego racją kultury i państwa przesunięcia środków finansowych z sektora kreatywnego do sektora państwowego;

10. finansowania dostępu do zasobu kulturowego w decydującym stopniu przez same środowiska kreatywne;

11. w efekcie działania ustawy przeciwnego do zakładanych rezultatów działania ustawy, jej szkodliwości dla przyrostu kulturowych zasobów publicznych;

12. nieuzasadnionego rozrostu sfery urzędniczej w kulturze w wyniku wprowadzenia ustawy w życie w oparciu o obecne do niej założenia;

13. ustrojowej zmiany modelu kultury ze społecznej na państwową;

14. złamania zasady pomocniczości państwa;

15. powstania scentralizowanego i rozległego monopolu państwa w sferze kultury przez skupienie w rękach państwa finansowania kultury, ustalania cen korzystania z zasobu kulturowego i zarządu nad zakresem merytorycznym obrotu kulturowego;

16. demontażu negocjacyjnego charakteru określania cen korzystania z zasobu kulturowego poprzez negocjacje pomiędzy użytkownikami a właścicielami praw w Komisji Prawa Autorskiego;

17. uzależnienia przyznania dotacji od zgody na rezygnację w całości lub części praw producenckich, wydawniczych, wykonawczych i autorskich przez zastosowania państwowego szantażu;

18. strat dla jakości życia społecznego w wyniku populizmu i zaniechania kulturowej edukacji w zakresie praw autorskich, przez schlebianie postawom roszczeniowym
i braku myślenia perspektywicznego;

19. braku działań na rzecz właściwych sposobów udostępnienia kulturowych zasobów społeczeństwu, straty czasu w budowaniu efektywnych mechanizmów dostępu do kulturalnych zasobów, w nadrabianiu wieloletnich zaniechań na tym polu;

20. kolejnego stygmatyzowania środowisk kreatywnych, wyznaczania ich przez państwo na publicznego wroga kultury i nowoczesnego społeczeństwa;

21. wbrew testowi regulacyjnemu założeń do ustawy ich sprzeczności z polskim prawem, w tym z ustawą o prawie autorskim;

22. sprzeczności założeń z Paktem dla Kultury przewidującym zrównoważoną troskę o społeczny dostęp do kultury jak i kondycję środowisk twórczych;

23. ułomnego trybu konsultacji założeń do ustawy przez wyłącznie z listy podmiotów konsultowanych ogólnopolskich reprezentacji środowisk kreatywnych, w tym Związku Kompozytorów Polskich, Związek Polskich Kompozytorów i Autorów ZAKR i Związek Artystów Scen Polskich.

Wobec powyższego zamiast przewidzianych w projekcie ustawy postulujemy następujące kroki na rzecz jak największego dostępu do zasobów kulturowych i zapewnienia stabilnego rozwoju tych zasobów:

1. wyłączenie zasobów kulturowych z ustawy o otwarciu zasobów publicznych;

2. podjęcie systemowych prac na udostępnieniem zasobu kulturowego, do którego prawa wygasły;

3. podjęcie prac nad udostępnieniem zasobu chronionego prawami poprzez nabywanie licencji, w tym licencji na cały okres obowiązywania praw. Pierwszym ku temu krokiem byłoby obliczenie koniecznych nakładów finansowych, w tym w rachunku ciągłym, czego w Polsce nigdy dotychczas nie zrobiono;

4. w przypadku uzasadnionych rozmiarem konieczych wydatków na zakup licencji prowadzenie negocjacji cenowych pomiędzy państwem – jako użytkownikiem a właścicielami praw w ramach dwustronnego instrumentu negocjacyjnego, a nie z pozycji państwowego monopolu. Obecnie taki instrument stanowi Komisja Prawa Autorskiego

5. zadbanie o edukację i informację o tym, co można zrobić w ramach obowiązującego prawa. Zakres istniejących możliwości jest bowiem bardzo szeroki i osiągalny bez prawnej rewolucji przewidzianej założeniami do ustawy;

6. niezwłoczne uruchomienie dotacji na cyfryzację zasobów pozostających w rękach różnych podmiotów bez warunku przekazania państwu praw producenckich, co chciano wymusić dotychczasowymi regulacjami. Przyznanie dotacji byłoby uwarunkowane działaniami beneficjanta na rzecz umożliwienia dostępu do zcyfryzowanego ze środków dotacji zasobu;

7. wywiązanie się przez MAiC z postanowień „Raportu Otwarcia” powstałego w czasie warsztatów wspólnych MAiC i MKiDN w roku 2012, w szczególności postanowienia o przedstawieniu badań nad skutkami ekonomicznymi różnych rozwiązań prawnych dotyczących zasobu kultury w internecie;

8. utrzymanie ustrojowego i w konsekwencji - w zakresie modelu finansowego- zrównania publicznego i niepublicznego sektora kultury w Polsce;

9. przeciwdziałanie planom powstania państwowego urzędniczego kartelu kulturowego – państwowego molocha w kulturze skupiającego w sobie kompetencje dotacyjne, wyznaczającego cenę za kulturowy zasób, określającego zakres kulturowego obrotu i czerpiącego zyski z tego obrotu. Zabieganie o społeczny a nie państwowy ustrój polskiej kultury.

Założenia do ustawy stanowią eksces prawny. Szkodzą wizerunkowi Polski jako kraju przestrzegającego standardów cywilizacyjnych. Mogą doprowadzić do destabilizacji społecznej. Tryb lansowania ustawy stawia pod znakiem zapytania rzetelność ustawy i jej konsultacji również poprzez zamieszczenie na stronie Kancelarii Premiera jednostronnego i deziformującego propagandowego filmu o projektowanej ustawie.

Autorzy założeń do ustawy łamią ducha i nie wypełniają wyżej przywołanych ustaleń Warsztatów wspólnych MAiC i MKiDN z zeszłego roku przewidujących podjęcie badań nad skutkami ekonomicznymi różnych rozwiązań prawnych dotyczących zasobu kultury w internecie.

Wobec szkodliwości założeń ustawy wnosimy o zaprzestanie pracy ustawą w oparciu o przedstawione jej założenia. Postulujemy MAiC rewizję sposobu pracy, jej organizacji i doboru stosownych specjalistów w kontynuowaniu koniecznych działań na rzecz jak największego dostępu do zasobów kulturowych i zapewnieniu stabilnego rozwoju tych zasobów.
Jerzy Kornowicz
Prezes Związku Kompozytorów Polskich

Alicja Gronau-Osińska
Sekretarz Generalny Związku Kompozytorów Polskich


Jerzy KornowiczDołączamy też felieton Jerzego Kornowicza dotyczący założeń do ustawy.

W krainie molocha - o zasobach kulturowych w projekcie ustawy o otwarciu zasobów publicznych

Obieg kulturowy jest dla poznawczego i emocjonalnego rozwoju społecznego jak krwioobieg dla organizmu. Projekt ustawy o otwarciu zasobów publicznych w części dotyczącej zasobów kulturowych ignoruje i w efekcie dezintegruje proces powstawania i odnawiania się tych zasobów. Daje pozornie hojny zastrzyk krwi z magazynów, aby za chwilę ogłosić gwałtowny apel do krwiodawców zmagających się już z anemią.

Trudno określić w jakim stopniu koszta otwarcia zasobów kultury pokryje w świetle projektu ustawy państwo a w jakim najszerzej rozumiani autorzy. Warto by poznać jakieś obliczenia a nie tylko treść projektu ustawy. W projekcie tym nie ma wyraźnie przedstawionych mechanizmów stanowiących bezpieczniki dla rozwoju zasobów kulturowych. Są kosmetyczne załagodzenia swoistej konfiskaty kulturowego zasobu przez państwo przez rozłożenie operacji przejęcia praw do utworu na raty czy też ich konfiskatę częściową. Widać jednak, że duża część kosztów zostanie przerzucona na twórców, wykonawców, wydawców i producentów. Może to dać wynik podobny do budowy autostrad sfinansowanych przez podwykonawców. Mało być tanio. Co prawda autostrady są, tyle, że kolejnych w tym systemie budować się nie da. W budowaniu autostrad wykonano skok jednorazowy. W otwarciu zasobów, jak i dostępie do kultury, należy mieć na uwadze produktywność regulacji przez lata - produktywność dla obu końców obiegu - przy powstawaniu zasobów i przy dostępie do nich. Projekt ustawy zajmując się końcem jednym ignoruje jego powiązania z końcem drugim, na którym jest odnawiane się zasobów kulturowych. Pomagając autorom projektu: może ich zamysł ustawy zakłada zwiększenie kulturowego obrotu przy mniejszej cenie jednostkowej utworu – co może stanowić sensowne zrównoważenie operacji, ale to nie wynika z treści projektu. Wręcz przeciwnie.

Nie jestem też pewien czy projekt ustawy odnosi się adekwatnie do kwestii o różnej istotności społecznej. O ile sprawa otwarcia dostępu do dokumentów powstałych dla instytucji publicznych wydaje się być zrozumiała, o tyle otwarcie dostępu do zasobów kultury wydaje się dolepione sztucznie i wykracza poza intencje postulatów unijnych. Dostęp do kultury nie zwiększy się przez zniesienie lub ograniczenia praw autorskich i wykonawczych czy nawet przez ich jednorazowy ryczałtowany niejako wykup. Takie działanie nie daje żadnych gwarancji powstania systemu konstruktywnego służacemu zarówno partycypacji w kulturze jak i pozimowi kulturowego produktu. Podstawą produkcji kulturowej jest, jakby nie patrzyć, opłacanie praw majątkowych w sferze kultury, co jest stosowane bez większych problemów w rozwiniętej cywilizacyjnie i kreatywnie Europie. Wysokość opłat podlega negocjacji pomiedzy użytkownikami twórczości a wlaścicielami praw do niej. Propozycje ustawy większośc polskiego zasobu kulturowego stwaiają poza tym systemem. Kto i dlaczego uznał, że polskiemu społeczeństwu potrzebny jest tu i teraz ekscentryczny eksperyment na polu kultury, zamiast drogi normalnej z dogadywaniem się co do stawek reprezentacji użytkowników z reprezentacją autorów, jak ma to miejsce w Komisji Prawa Autorskiego?

Państwo w wyniku zastosowania projektu ustawy stanie się super-producentem kultury. Nie tylko „ na wejściu” – poprzez jej finansowanie, ale też „na wyjściu” - poprzez dyktowanie warunków jej obiegu. W Polsce, tak jak i w europejskim obszarze kulturowym, państwo występuje jako największy producent kultury w procesie jej finansowania. Jako producent ma prawo obracać sfinansowanymi przez siebie dobrami kultury. Ma prawo negocjować najlepsze dla siebie i dla nas ku temu warunki, nie przepłacać za dobra kultury, w których finansowaniu uczestniczyło. Dotyczy to w szczególności wszelkich archiwów, do których dostęp jest faktycznie drogi. Tyle, że np. archiwa publicznych mediów muszę na nie zarabiać w obliczu finansowego wyniszczenia tych mediów dokonanego przez rząd Polski. Projekt ustawy ignoruje liczne konteksty i uwarunkowania obiegu kultury.

Państwo ma rację bytu w obrocie kulturowym, tak jak istnieje sektor państwowy w całej gospodarce. Jednak to państwo nie może być zarówno sponsorem, dyktatorem cen i dystrybutorem twórczości. Te funkcje muszą być rozdzielone pomiedzy różne instytucje i w miarę możliwości uspołecznione. Ważne jest też, aby sektor państwowy nie demolował tych obszarów, które w kulturze próbują działać w systemie rynkowym. Nie jest w dłuższej perspektywie produktywne przejmowanie przez państwo zbyt dużo majątkowych praw producenckich na skalę w Europie nie znaną. Z tego powodu należy minimalizować obecność państwa jako bezpośredniego kulturowego gracza i ograniczać się do tych licznych z resztą produkcji kulturowych, które w Polsce nie mogą funkcjonować samodzielnie. Pożądany jest tu altruizm państwa - uspołecznienie kultury a nie jej upaństwowienie. Państwo nie może w końcu jako super-producent szantażować autorów, wykonawców, wydawców i producentów bezpośrednich przyznaniem dotacji, pod warunkiem odstąpienia państwu praw poniżej istniejącego standardu. A ustawa z tego rodzaju znanej już zresztą praktyki np. producentów telewizyjnych czyni zasadę. Tak nie da się profesjonalnie zbudować autostrad, tak nie da się też budować komunikacji kulturowej.

Natomiast zupełnie nie ma racji dla państwa jako super-autora, którego stwarza projekt ustawy. Państwo nie jest i nie może być autorem, tak jak nie może być tatą i mamą. Nie ma do tego umocowania w faktach. Nie ma więc prawa do tantiem autorskich, do ich zniesienia czy też podziału z rzeczywistym autorem z automatu. Państwo nie może uzależniać przyznania dotacji od odstąpienia od taniem autorskich. Stanowiłoby to państwowy szantaż. W warunkach polskich, gdzie państwo jest w kulturze nieomal zawsze i wszędzie finansowo obecne, obszar normalności – dogadywania się użytkowników twórczości z jej autorami – zostanie po wprowadzeniu projektu ustawy w życie sprowadzony do marginesu. Kosmiczna osobliwość stworzona przez autorów projektu ustawy stanie się stanem dominującym.

Należy po prostu opłacać prawa autorskie i pokrewne. Tak się to robi w cywilizowanej Europie i nie ma innego sposobu uzyskania atrakcyjnego zasobu kulturowego i udostępnienia go społeczeństwu. Można ceny negocjować, nie sposób zamiast tego kwestionować samych praw materialnych powiązanych z obrotem kulturowymi zasobami. W Polsce różne kręgi i instytucje - w tym Narodowy Instytut Audiowizualny również pod poprzednimi nazwami - przez lata wydawały się grać na przewłaszczenie praw nie podejmując systemowych działań w rejestracji wydarzeń i ich udostępnianiu w oczekiwaniu, że to co dziś kosztuje, będzie jutro dostępne za darmo. Tak powstała kolejna luka w generacyjnym obiegu kulturowym. To nie koszta kultury odpowiadają za porwaną pamięć kultury w głowach kolejnych pokoleń warunkowaną dostępem do jej zapisu. Winne temu są wieloletnie zaniechania w budowaniu mechanizmu obiegu kultury i kombinowanie raz po raz drogi na skróty.

Drogi na skróty nie ma. Projekt ustawy zastosowany do dóbr kultury prowadzi do zwyrodnienia narodowych instrumentów jej kształtowania. Stworzy państwowego molocha, który rozsiądzie się na społecznej własności kulturowych zasobów i będzie zaspokajał swoje apetyty finansowe oraz super-menadżerskie ambicje. W osobliwej krainie państwowego super-producenta i super-autora nie będzie super-kultury.
Jerzy Kornowicz
Warszawa, 5 stycznia 2013 roku
PS. Rzuca się w oczy brak stowarzyszeń twórczych na liście reprezentacji społecznych konsultowanych w sprawie projektu ustawy.