Polmic - FB

news

Tony ArtMusFair: „Es” - Europejskie szumy

W kolejną muzyczną podróż po Europie wyruszyli 24 września uczestnicy projektu „Elektronika wobec wyzwań XXI wieku”. Tym razem w roli przewodnika posiadającego licencję „Re:New Music” wystąpiła Orkiestra Muzyki Nowej pod dyrekcją Szymona Bywalca.

Do rozrywkowych wnętrz Finlandii z Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie przeniósł publiczność Osmo Tapio Räihälä. Podczas gdy trio złożone z fletu, klarnetu i skrzypiec grało kolejny takt utworu Damballa, na scenę nagle wkroczył oboista. Pełne zaskoczenie muzyków i „niezgranie się” nowicjusza z resztą wykonawców - znana sztuczka, ale temu teatralnemu gestowi nie można było odmówić naturalności, co zaowocowało wywołaniem uśmiechów na twarzach publiczności. Czar chorwackich wybrzeży przywołał Berislav Šipuš w kompozycji Un jardin sous la pluie avec un compositeur sans parapluie. Jakby przekornie, zadbał o deszczową pogodę, w czym swój udział miał celofan imitujący odgłosy spadających kropli. O dziwo intensywne opady nie przestraszyły ptaków, których „śpiew” wydobywał się ze strun skrzypiec. Wytworzony został w ten sposób specyficzny, uspokajający nastrój, jednak odszedł on wraz z rozpoczęciem kolejnego utworu. To sam Arne Nordheim oprowadzał z partytury po mrocznych dolinach Norwegii. Przenikały je cienie wiolonczeli w rękach Jakoba Kullberga, wywierając na słuchaczach mocne wrażenie przez cały czas wędrówki. Silne przeżycia wiążą się także z powstaniem Post scriptum autorstwa urodzonego w Cieszynie Romana Bergera. Kompozytor otrzymał niegdyś propozycję stworzenia utworu inspirowanego napisanymi na ścianie getta warszawskiego słowami młodego żyda: „Wierzę w słońce nawet, gdy nie świeci. Wierzę w miłość nawet, gdy jej nie odczuwam. Wierzę w Boga nawet, gdy On milczy.” Po miesiącach prób twórca stwierdził, iż nie jest w stanie skomponować muzyki do tekstu o takim ciężarze emocjonalnym, ale instrumentalny tryptyk Post scriptum poniekąd został nim zainspirowany.

Kto wie, czy najbardziej atrakcyjną przestrzenią tego dnia nie okazała się jednak strefa norweskiego noise’u, którą udostępnili członkowie duetu Golden Serenades we współpracy z Sigbjørnem Apeland. Umieszczone w klubie „Skwer” taśmowe magnetofony i organy elektryczne posłużyły za medium pozwalające obcować z muzyką w jej materialnej postaci. Może sedno sukcesu tkwi w tym, że ta podróż wiązała się nie tylko z wyjściem poza swoją ojczyznę, ale przede wszystkim poza siebie?

Marek Dolewka