Polmic - FB

concerts

2005 2006 2007 2008 2009
I II III IV V VI VII VIII IX X XI XII

W twórczości Johannesa Brahmsa (7 V 1833 – 3 IV 1897), obejmującej kilkaset utworów zawartych w 122 opusach, szczególne miejsce zajmuje muzyka symfoniczna. Kompozytor wiele lat przygotowywał się do swego orkiestrowego debiutu, uznając ten gatunek muzyki za najtrudniejszy, wymagający od twórcy największych i najwszechstronniejszych umiejętności. Nic więc dziwnego, że swą pierwszą symfonię komponował (z przerwami) aż 14 lat, tworząc w tym czasie ponad 200 utworów fortepianowych, wokalnych i kameralnych oraz trzy utwory orkiestrowe, które traktował jako sprawdzian swoich symfonicznych możliwości. Były to dwie Serenady: D-dur i A-dur oraz WARIACJE NA TEMAT HAYDNA op. 56 a (op. 56 b to ich wersja na 2 fortepiany).
Temat WARIACJI zaczerpnął Brahms z Feldpartity B-dur Józefa Haydna, opartej na melodii starej pieśni pielgrzymów do świętego Antoniego i zatytułowanej Choral St. Antoni. Ta właśnie melodia stała się tematem brahmsowskich wariacji. Haydn swój utwór napisał na orkiestrę dętą, składającą się z obojów, fagotów, rogów i serpentu – drewnianego instrumentu dętego o niskiej skali. U Brahmsa te instrumenty (serpent zastąpiony został kontrafagotem) wprowadzają temat Wariacji. Prawykonanie utworu odbyło się w listopadzie 1873 roku w Wiedniu pod dyrekcją kompozytora. Tak pierwsze, jak i następne wykonania przyjęte były przez słuchaczy i krytyków bardzo przychylnie – zresztą nie tylko w Niemczech, ale i w innych krajach. W holendreskim Utrechcie, gdzie obok Wariacji Brahmsa wykonano również KONCERT FORTEPIANOWY d-moll z kompozytorem jako solistą, wybuchł entuzjazm, jak napisano „trudny do opisania”. Była to na pewno wielka satysfakcja dla kompozytora, szczególnie w odniesieniu do Koncertu fortepianowego, który w przeciwieństwie do Wariacji, z wielkim trudem i bardzo długo musiał przebijać się przez niechęć i niezrozumienie słuchaczy.
Historia powstania tego utworu jest dramatycznie skomplikowana. W 1853 mistrz i protektor Brahmsa Robert Schumann, po stwierdzeniu u siebie objawów obłędu próbował popełnić samobójstwo. Uratowano go i umieszczono w szpitalu psychiatrycznym. Dla jego żony Klary i ich dzieci Brahms stał się troskliwym opiekunem. „… jest moją najdroższą i najlepszą podporą; od początku choroby Roberta nie opuszcza mnie i towarzyszy mi we wszystkich próbach losu, dzieli ze mną wszystkie cierpienia…” pisała Klara Schumann. Miała wówczas 37 lat, Johannes – 23. Nie było tajemnicą, że między nimi zawiązała się i rozwijała romantyczna przyjaźń, a może i głębsze uczucie. Krótko przed swą chorobą Schumann usilnie namawiał Brahmsa, by ten zajął się komponowaniem symfonii. Pod wpływem opisanych wydarzeń Brahms rozpoczął pisanie utworu, który miał stać się symfonią. Utworu jednak nie dokończył, lecz przekształcił w sonatę na dwa fortepiany, a ta po pewnym czasie, posłużyła mu jako tworzywo do koncertu fortepianowego. Pierwsze, „prywatne” wykonanie Koncertu d-moll odbyło się w marcu 1858 roku. Niewielkie grono przyjaciół i sami wykonawcy przyjęli utwór bardzo dobrze. Ale w niecały rok później, na pierwszych publicznych wykonaniach w Hanowerze i w Lipsku koncert poniósł „błyskawiczną i stanowczą klęskę” – jak napisał sam kompozytor. W Lipsku, „… po wykonaniu koncertu trzy pary rąk powoli podniosły się do oklasków, przeciw czemu ze wszystkich stron odezwały się całkiem słyszalne sykania…” relacjonował dalej Brahms. A lipski krytyk napisał m.in. „Na koncercie Gewandhausu znów złożono do grobu jedną kompozycję – koncert fortepianowy pana Brahmsa, który … poza poważnymi zamiarami prezentował jedynie jałową, przygnębiającą pustkę. Przez więcej niż trzy czwarte godziny trzeba było znosić to grzebanie i dławienie, ciąganie i szarpanie, rozdzieranie fraz i frazesów…”. Inny krytyk był nieco łagodniejszy: „Brahms zaprezentował wielki talent muzyczny i niezwykłą sztukę gry fortepianowej, ale sam utwór był niezrozumiały, nawet oschły i chwilami w wysokim stopniu męczący”.
Jak wytłumaczyć taką reakcję słuchaczy pierwszych wykonań Koncertu? Trzeba pamiętać, że klasycyzm i romantyzm wykształcił typ koncertu wirtuozowskiego, w którym - jak u Mozarta, Beethovena czy Mendelssohna, fortepian dominował nad towarzyszącą, raczej akompaniującą orkiestrą, solista błyszczał swą techniką, forma utworu była przejrzysta, a całość służyć miała raczej wzruszeniu niż przerażeniu słuchaczy. A Koncert d-moll jest symfonią z udziałem fortepianu, jako nie zawsze najważniejszego instrumentu, z bardzo eksponowaną orkiestrą, w swej konstrukcji jest wielowątkowy, a dramatyzm jego muzyki wymaga od słuchacza stałego napięcia emocjonalnego, nie pozostawiającego miejsca i czasu na sentymentalne łezki. Nie dziwmy się więc współczesnym Brahmsowi, że nie odbierali jego dzieła tak, jak odbieramy je my – osłuchani z całą jego twórczością i zahartowani jakże różną muzyką XX wieku!
(materiał nadesłany przez organizatorów koncertu)

Back