Polmic - FB


Nuty

4 Sonety miłosne, Baird Tadeusz

Stopka: do słów Wiliama Szekspira
na baryton i orkiestrę symfoniczną

PWM, Kraków 1976, s.43 (partytura)
wersja II na baryton, klawesyn i smyczki
PWM, Kraków 1971, s.26+8 (partytura i głos)
Utwór powstał w 1956 roku w wersji na baryton i orkiestrę symfoniczną. Według adnotacji w partyturze wydanej przez Polskie Wydawnictwo Muzyczne jest to koncertowa wersja wybranych fragmentów z muzyki scenicznej do Romea i Julii Szekspira. Prawykonanie odbyło się 30 października 1957 roku, śpiewał Andrzej Hiolski, grała Wielka Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia, dyrygował Jan Krenz. W roku 1963 Sonety Bairda posłużyły Stefanowi Sutkowskiemu za muzykę baletową do spektaklu Warszawskiej Opery Kameralnej zatytułowanego Sonety miłosne. W 1969 roku powstała druga wersja utworu, przeznaczona na baryton, orkiestrę smyczkową i klawesyn. Po raz pierwszy wykonana została w Warszawie w 1971 roku przez Jerzego Artysza i Zespół „Pro Musica” pod dyrekcją Jerzego Friemana. Cztery wybrane sonety Szekspira we współczesnym przekładzie Macieja Słomczyńskiego kompozytor ułożył w określonym przez siebie porządku - XXIII, XCI, LVI i XCVII - uzyskując pewien dramaturgiczny rozwój. W muzyce stosuje Tadeusz Baird bardzo wyraźnie zabiegi archaizacycyjne, komentując jednak jakby tradycyjne struktury dźwiękowe ze swojej własnej, XX-wiecznej perspektywy. Kompozytor osiąga nastrój bardzo subtelny, a erotyka jego muzyki jest delikatna i wyrafinowana. 4 Sonety znakomicie reprezentują świat wokalnej liryki Tadeusza Bairda, która w znacznej mierze jest wyznacznikiem jego całej twórczości.
Kompozytor o 4 Sonetach i innych utworach powstałych przy okazji pracy dla teatru: „Te okazjonalne utwory cieszą się istotnie o wiele trwalszym życiem niż wiele innych, do których przywiązywałem większą wagę. Pocieszam się, że nie jestem pierwszym kompozytorem ani artystą, któremu się to przytrafiło. Mógłbym tu wymienić szereg czcigodnych nazwisk, tak że w tej przygodzie byłbym w dobrym towarzystwie. Utwory te były dla mnie jednak czymś więcej... może chwilą ładu, spokoju i czystości gatunku, potrzebne mi po to, by zyskać trochę wytchnienia i wewnętrznej równowagi. Może pragnieniem dania sobie folgi, chęcią skrycia się za kostium teatralny...? Były też niewątpliwie wyrazem mojego szacunku i mojej miłości dla sztuki dawnych epok, dowodem mego wiecznie żywego zainteresowania dla literatury, dla teatru i może właśnie ta miłość w nich zaowocowała?"

IV Kwartet smyczkowy, Bacewicz Grażyna

Stopka: PWM, Kraków 2000, s.38+19+19+19+18 (partytura i głosy)
Grażyna Bacewicz jako wykształcona skrzypaczka - uczyła się gry na skrzypcach w Warszawie u Józefa Jarzębskiego oraz w Paryżu u André Toureta i Karla Flescha - a także koncertujący wirtuoz do połowy lat pięćdziesiątych odnosiła duże sukcesy na estradach Polski, Francji, Hiszpanii, Belgii, Czechosłowacji, Rosji, Rumunii i Węgier. W swojej pracy twórczej wiele uwagi poświęcała skrzypcom i innym instrumentom smyczkowym. W jej olbrzymim dorobku kompozytorskim utwory na instrumenty smyczkowe stanowią część zasadniczą. Była autorką dwóch sonat na skrzypce solo, pięciu sonat na skrzypce i fortepian oraz wielu innych utworów skrzypcowych. Miniatury skrzypcowe, jak Kaprys polski czy Oberek grają młodzi skrzypkowie na całym świecie. Napisała Grażyna Bacewicz również siedem koncertów skrzypcowych, co jest liczbą w dzisiejszych czasach wprost rekordową! Ponadto skomponowała Koncert na altówkę i orkiestrę oraz dwa koncerty wiolonczelowe. Ale prawdziwe bogactwo to jej muzyka kameralna, na którą składa się - między innymi - siedem kwartetów smyczkowych, dwa kwintety fortepianowe z udziałem - oczywiście - smyczków, Kwartet na czworo skrzypiec i Kwartet na cztery wiolonczele. Grażyna Bacewicz jako utalentowana skrzypaczka wiedziała, jak pisać na instrumenty smyczkowe, aby było efektownie i wygodnie, jako utalentowana kompozytorka zaś pisała muzykę interesującą, więc wiele jej utworów zyskało dużą popularność zarówno wśród muzyków, jak i publiczności. Należą do nich kwartety smyczkowe, a spośród nich zwłaszcza IV Kwartet smyczkowy.
Utwór ten skomponowała Grażyna Bacewicz w 1951 roku na zamówienie Związku Kompozytorów Polskich z przeznaczeniem do wysłania na Concours International pour Quatuor à Cordes w Liège. Tam 21 września 1951 roku IV Kwartet został po raz pierwszy wykonany przez Quatuor Municipal de Liège, a Grażyna Bacewicz zdobyła za niego I nagrodę. W tamtych czasach było to wydarzenie o znaczeniu niemal politycznym i prasa rozpisywała się o sukcesie polskiej kompozytorki. W Polsce IV Kwartet smyczkowy został wykonany po raz pierwszy 3 października w Krakowie, na inauguracyjnym koncercie Polskiego Wydawnictwa Muzycznego. Rok później Bacewicz otrzymała za ten utwór Nagrodę Państwową II stopnia. Dowodem uznania polskiego środowiska muzycznego było włączenie IV Kwartetu do programu I Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień”, podczas którego utwór Grażyny Bacewicz grał francuski Quatuor Parrenin.
IV Kwartet smyczkowy Grażyny Bacewicz jest kompozycją trzyczęściową utrzymaną w stylistyce neoklasycyzmu, z wyraźnymi wpływami polskiej muzyki ludowej, choć niektórzy muzykolodzy w drugim temacie części I - Allegro molto widzą zapożyczenia hiszpańskie! Ze swoimi dwoma tematami przypomina ona w każdym razie w swej strukturze klasyczną formę allegra sonatowego. Część II - Andante jest znowu klasycznie wolna, śpiewna i ludowa. Część trzecia - Allegro giocoso przynosi kontrast wyrazowy i jest żywym rondem z oberkiem jako refrenem.
Z komentarzy pokonkursowych prasy belgijskiej: „Pod względem języka Kwartet odznacza się bardziej klasycznym charakterem, niż pozostałe kwartety wykonane podczas tego samego przesłuchania. Jego melodyka jest pełniejsza i - można powiedzieć - bardziej skierowana ku tradycji. Po elegijnym wstępie następują fantazyjne tematy mieszające się zaraz z innymi myślami muzycznymi, co powoduje jakby przyspieszenie oddechu. Część wolna osiąga poziom, jakiego nie można dostrzec w żadnym z pozostałych kwartetów. Ta spokojna medytacja i logicznie skonstruowane fugato ujawniają niezwykłe wartości psychiczne i prawdziwie muzyczny temperament. Znowu przyszedł nam na myśl Beethoven, tym razem ten z ostatnich kwartetów, zwłaszcza w Rondzie, w którym polski taniec ludowy splata się z epizodami o refleksyjnym charakterze.” (Marcel Lamaire, „Le Monde du travail” 3.10.1951)

Koncert na orkiestrę smyczkową, Bacewicz Grażyna

Stopka: PWM, Kraków 1984, s.62 (partytura)
Koncert na orkiestrę smyczkową uznawany jest powszechnie za opus magnum Grażyny Bacewicz, mówi się nawet, że była to jej „IX Symfonia”. Z pewnością należy do najwybitniejszych dzieł polskiej muzyki XX wieku i pozostaje wciąż jednym z niewielu utworów współczesnych granych na abonamentowych koncertach. Koncert powstał w 1948 roku, prawykonanie odbyło się 18 czerwca 1950 roku z okazji Walnego Zjazdu Związku Kompozytorów Polskich. Grała Wielka Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia pod dyrekcją Grzegorza Fitelberga. Stefan Kisielewski, sam członek ZKP, pisał: „Z czystym sumieniem powiedzieć można, że honor kompozytorów polskich uratowała tym razem «baba» - Grażyna Bacewicz. Jej Koncert na orkiestrę smyczkową napisany z rozpędem i energią, pełen płynnej inwencji i świetnych pomysłów instrumentacyjnych, obudził nas w końcu z letargu. Utwór nawiązuje do jakiegoś Bacha czy Haendla - taki współczesny Koncert Brandenburski. Poczuliśmy tu wreszcie «krwisty kawał» zdrowej i smacznej muzyki, napisanej z potencją twórczą - iście męską.” Tego roku Grażyna Bacewicz otrzymała za Koncert na orkiestrę smyczkową Nagrodę Państwową III stopnia.
W 1952 roku Koncert zrobił duże wrażenie w Stanach Zjednoczonych, gdzie grała go amerykańska National Symphony Orchestra. Utwór Grażyny Bacewicz został też wykonany podczas I Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień" w 1956 roku przez Orchestre National de la Radiodiffusion et Télévision Française pod dyrekcją Jeana Martinona. A potem Koncert na orkiestrę smyczkową Grażyny Bacewicz pojawiał się na „Warszawskich Jesieniach” jeszcze trzy razy, co zdarzyło się naprawdę niewielu innym utworom w całej 45-letniej historii tej imprezy!
Koncert na orkiestrę smyczkową uważa się za jeden z „najświetniejszych przejawów neoklasycyzmu w muzyce polskiej”. Jest to na pewno utwór znakomicie reprezentujący postawę twórczą kompozytorki, która zawsze starała się w sposób jak najbardziej harmonijny połączyć tradycję z nowoczesnością. Termin „neoklasycyzm” musi tu być użyty w szerokim znaczeniu, bo w Koncercie występują nawiązania nie tylko do elementów muzyki klasycyzmu, ale i baroku. Klasyczna, czy wczesnoklasyczna jest forma I części - Allegro, ale już temat główny nawiązuje wyraźnie do melorytmiki barokowej. W lirycznej części II - Andante występuje wiele solowych fragmentów w wykonaniu różnych instrumentów, przez co kolorystyka brzmieniowa jest zmienna i różnorodna, przypominającą znów muzykę barokową. Wreszcie w części III - Vivo mamy do czynienia z elementami ronda i formy sonatowej, zastosowanymi do muzyki o wyraźnie tanecznym, ludowym charakterze. Wydaje się trafne określenie Koncertu na orkiestrę smyczkową jako współdziałania neoklasycznej formy i neobarokowej treści.

In una parte, Bacewicz Grażyna

Stopka: PWM, Kraków 1969, s.47 (partytura)
Prawykonanie utworu „W jednej części” - tak należałoby tłumaczyć tytuł In una parte - odbyło się w październiku 1968 na dalekiej Kubie, w Hawanie, zapewne w ramach jakieś współpracy pomiędzy braterskimi krajami wspólnoty socjalistycznej. Odbywał się tam w każdym razie festiwal muzyki współczesnej, na którym utwór Grażyny Bacewicz grała Orkiestra Narodowa Kuby; dyrygował M. Duchesne Cuzan. Ci sami muzycy mieli zaprezentować In una parte na „Warszawskiej Jesieni", ale ich przyjazd do Polski nie doszedł do skutku. W rezultacie In una parte zagrała w Polsce po raz pierwszy Orkiestra Filharmonii Szczecińskiej pod dyrekcją Renarda Czajkowskiego, i to wcale nie w Warszawie lecz w Szczecinie dnia 11 października 1968 roku. Na „Warszawskiej Jesieni” kompozycja Grażyny Bacewicz pojawiła się dopiero w 1977 roku w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Leningradzkiej pod dyrekcją Aleksandra Dmitriewa.
In una parte okazał się ostatnim utworem orkiestrowym i jednym z ostatnich utworów Grażyny Bacewicz w ogóle, ma więc niejako charakter jej testamentu. Kompozytorka jeszcze raz opowiedziała się po stronie czystej muzyki, wolnej od jakichkolwiek pozamuzycznych odniesień, co po napisaniu Pasji według św. Łukasza przez Krzysztofa Pendereckiego (i zaledwie trzy lata przed powstaniem Ad matrem Henryka Mikołaja Góreckiego) musiało zdumiewać. Tym bardziej, że Grażyna Bacewicz w In una parte rozluźnia - choć nie zrywa! - związki z tradycją i kieruje się wyraźnie w stronę awangardy, przeciw której właśnie wystąpili niegdysiejsi prorocy awangardy - Penderecki i Górecki. Idiom awangardy w In una parte to brak pracy motywicznej czy tematycznej w tradycyjnym sensie. Motywy nie mają tu charakteru rozwojowego, nie są poddawane konsekwentnej pracy przetworzeniowej. Pojedyncze, krótkie myśli muzyczne występują w izolacji od innych, materiał dźwiękowy jest rozproszony. Brzmienie jest często pojedyncze, „jednopunktowe”, pojawiają się klastery. Kolorystykę dźwiękową cechuje duża zmienność, co nadaje muzyce swego rodzaju kalejdoskopowość. Przy tym wszystkim kompozytorka zachowuje swoistą dla siebie dyscyplinę warsztatową i emocjonalną powściągliwość. Taki styl stosowała Grażyna Bacewicz już od pewnego czasu, ale w In una parte osiągnął on apogeum. W czasach powrotu do tradycji, zwłaszcza do romantycznej emocji, przy zasadniczej zmianie stosunku kompozytora do czasu muzycznego i powszechnym sięganiu do inspiracji pozamuzycznej, taka postawa nie mogła spotkać się z entuzjazmem, ale świadczyła o niezależności i konsekwencji twórczej. Dzięki niej Grażyna Bacewicz ma swoje miejsce w historii muzyki polskiej, ale również na estradach koncertowych.